Cena wolności
„Chcieli być wolni i
wolność sobie zawdzięczać. To była ich teraźniejszość, ich młodość. Walczyli
wierząc, że to, co robią, ma sens. Dziś historia oddaje im honor, choć latem
44-go nie dbali o zaszczyty…”
***
-Jutro o 17.00 ?
- Jutro o 17.00.
***
Idę przez ulicę. Wokół walają się gruzy. Nagle słyszę alarm:
„Łapanka!”. Nie zdążę się już schować. Ustawiam się równo pod ścianą razem z
innymi przechodniami. Zapomniałam dokumentów. Podchodzi Niemiec. Wyciąga rękę
po papiery.
- Nie mam – mówię.
- Dobrze, jeżeli odpowiesz na moje pytanie, puszczę cię
wolno. Byłaś jednym z żołnierzy walczących w Warszawie od sierpnia do
października 1944 roku?
Przed oczami stanęły mi wydarzenia sprzed kilku miesięcy.
Osunęłam się pod ścianę i zaczęłam płakać. A Niemiec patrzył na mnie i patrzył…
***
01.08.1944 roku. Godzina 17, godzina „W”. Komendant Okręgu
Warszawskiego AK płk Antoni Chruściel, pseu. „Monter”, który ogłosił Powstanie,
ruszył do walki. Wcześniej każdy żołnierz musiał złożyć przysięgę. W sumie
23000 powstańców. Słabo uzbrojonych powstańców. Mieli tylko 1000 karabinów, 300
pistoletów maszynowych, 25000 granatników i 1700 pistoletów, a także 60
ręcznych i 35 karabinów
przeciwpancernych. Tak oto tylko co dziesiąty powstaniec był uzbrojony. Kiedy
szło się ulicą, było słychać słowa:
>>Pałacyk Michla, Żytnia, Wola
bronią
jej chłopcy spod „Parasola”
choć na „tygrysy” mają „visy”
to
Warszawiaki, fajne chłopaki są.<<
63 dni ciężkich powstańczych walk. Ona też odniosła tam
swoją rolę. Najpierw działała w konspiracji, potem podjęła walkę w Powstaniu.
Akcje, łapanki – już tyle przeszła, tyle przeżyła. Tragiczne dni sierpnia
mijały bardzo szybko. Po 63 dniach wszystko było już wiadome. 02.10.1944 roku o
godz. 19 padły ostatnie strzały w stolicy. Koniec powstania. Klęska. Za 63 dni
wolności trzeba było zapłacić niemałą cenę. Zginęło 16000 cywilów i 20000
powstańców, a pół miliona osób wypędzono z miasta. Warszawa zniszczona w 90%.
Wszędzie walały się gruzy.
***
- No i ? Czekam na
odpowiedź! – Niemiec zaczął się niecierpliwić. Chwycił mnie za rękę i podniósł
do góry.
- Tak…
- No i po co… Tyle osób zabiliśmy i tak przegraliście. Czy
był, więc jakiś sens podejmowania tak nierównej walki ?
- Był… Istnieją takie wartości, którym człowiek powinien
służyć bez względu na cenę. – słowa, które wypowiadam, dodają mi odwagi. –
Świadomość klęski nie jest tu usprawiedliwieniem bierności. Do takich wartości
należy wolność, choć jej wybór może stać się wyborem postawy w jakiej się
umiera.
- Święte słowa! – ktoś krzyknął. Padł strzał.
***
- Patrzcie, rana postrzałowa w głowę. Musieli ją złapać.
Młoda była. Pochowajmy ją w jakimś przyzwoitym miejscu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz